Czasami mam problem z mężem, bo on jest przyzwyczajony do indyjskiej kuchni, a to znaczy zawsze dużo tłuszczu w każdej potrawie, powoli zmieniam te nawyki, ale czasami się jeszcze zapomina i jak naleje oleju na patelnię ro cała potrawa w nim pływa. Na szczęście nie zawsze jest indyjskie jedzonko, więc wtedy ja szykuję potrawy zgodnie z SW. I tak dziś zrobiłam zupę. Nie wiem jak ją nazwać, bo składnikami były rzeczy znalezione w trakcie przeglądu lodówki i zamrażalnika. Wyszła przepyszna, dlatego chcę się podzielić przepisem na nią.
Składniki:
2 cebule
1/2 łyżeczki ajwan
1 pomidor
żółta, czerwona lub zielona papryka
mrożonka warzywna
2 łyżki kaszy jaglanej1 łyżeczka soli
1/2 łyżeczki pieprzu
1/2 łyżeczki kurkumy
1/4 łyżeczki zmielonego kminu rzymskiego
1/2 łyżeczki garam masali
1/4 - 1/2 łyżeczki zmielonej papryczki chili
1 łyżeczka oleju
Wykonanie:
W garnku podgrzać olej, dodać ajwan. Cebulę poszatkować, wsypać do garnka, mieszać żeby się nie przypaliła, po ok 1/2 minuty delikatnie podlać wodą i chwilę dusić. Z pomidora ściągnąć skórkę i pokroić w dużą kostkę, dodać do cebuli i chwilę razem dusić. W tym samym czasie pokroić paprykę na paseczki. Do duszącej się cebuli dodać przyprawy i wymieszać.
Dorzucić pokrojoną paprykę i mieszankę warzywną, wymieszać, zalać wodą, dodać kaszę jaglaną i gotować do miękkości.
Cały gar zupy ma 2 synsy (to informacja dla wtajemniczonych w SW :) ) - porcji wyszło 8 czyli 1 talerz będzie miał 0,25 synsa - spokojnie można wcinać.
Jak ktoś lubi, można zabielić, najlepiej jogurtem naturalnym, ale i bez jogurtu była pyszna, o czym może świadczyć fakt, iż małżonek zjadł dokładkę, co mu się tylko czasami zdarza.