poniedziałek, 30 marca 2015

Kartka urodzinowa

Bardzo mi się spodobała idea wysyłania prezentów dla koleżanek hafciarek z grupy facebookowej, dlatego też w tym roku równie chętnie przyłączyłam się do zabawy.
28 marca urodziny obchodziła Joasia i dla niej  wytłoczyłam taką oto skromną karteczkę urodzinową. Trochę miałam z nią przepraw, bo młodszy syn się rozchorował i przez to nie miałam w sumie czasu prawie na nic, bo moje kochane dziecię, jak jest chore, to jest bardzo absorbujące i najlepiej jakbym cały czas się z nim bawiła, dlatego na tworzenie kartki wykorzystywałam wolne chwile między haftowaniem, sprzątaniem i przygotowywaniem obiadu, w czasie kiedy syn odbywał popołudniowe dwugodzinne drzemki. Troszkę się bałam, że kartka nie dotrze na czas. Ale na szczęście Poczta Polska tym razem się popisała i dostarczyła kartkę w trybie ekspresowym. W czwartek wieczorem nadałam przesyłkę, a w piątek Joasia już ją odebrała.


wtorek, 24 marca 2015

SAL u Sylwii - odsłona trzecia

Dziś zaprezentuję Wam marcową muffinkę. Trochę mi zeszło, żeby ją zrobić, ale tak to jest jak dziecko zaczyna chorować i Jego Wysokość Maruda jest nie do wytrzymania :) . W tym czasie krzyżyki mogę stawiać tylko w momencie, kiedy moje chłopaki śpią, a i wtedy za dużo krzyżyków nie postawię, bo i wzrok już nie ten :(
A jeszcze dłużej musiała czekać na obfocenie, bo schowałam aparat przed dzieciakami tak, że sama nie mogłam go znaleźć, nie wspomnę już o kabelku :)
Od tego czekania trochę jej ubyło, ale nadal wygląda przepysznie :)





Teraz czekam na kolejną, żebym mogła zakończyć jedną z zakładek.

niedziela, 22 marca 2015

Wielkanocny SAL z kurczakiem

Tak na szybko wpis. Dziś o kurczaku z Wielkanocnego SAL-u z kurczakiem. Miałam w planach zrobienie wszystkich, jednak niestety życie zweryfikowało moje plany. Przeprowadzka zajęła dużo więcej czasu niż planowałam i tak spowodowało to wielki poślizg w wyszywankach SAL-owych, w których brałam udział. Patrząc na obrazki wydawało mi się, że te kurczaki pójdą łatwo i szybko. I tu się myliłam. Kurczaka, którego sobie wybrałam wyszywałam coś koło tygodnia. Wiadomo, nie było to wyszywanie non top, bo tak się nie umiem :), jednak wydaje mi się, że moje tempo stawiania xxx jest zdecydowanie wolniejsze od tempa moich koleżanek z grup SAL-owych.
Na szczęście udało mi się wywiązać choć z części zadania i jeden kurak mi się wykluł. Oto i on.


wtorek, 17 marca 2015

Tort czekoladowy

W niedzielę w końcu zrobiłam parapetówkę. I z tej okazji zrobiłam z mężem bardzo pyszny obiad. A po obiedzie był czas na całkiem smaczny torcik. Syn zażyczył sobie by ciasto było czekoladowe. Tak więc zgodnie z jego życzeniem zrobiłam ciasto czekoladowe. Żeby było bardziej czekoladowo dodatkowo zrobiłam krem czekoladowy do przełożenia ciasta. Do tego krem śmietanowy i wyszedł całkiem niezły tort.
Tort czekoladowy

Składniki na ciasto:
2 szklanki (300g) mąki
3/4 szklanki (150g) cukru
100g oleju
1 szklanka (250g) mleka
1 łyżeczka (4g) proszku do pieczenia
2 jajka
2 czubate łyżki (30g) kakao

Składniki na krem czekoladowy:
0,5 l mleka
2 łyżki mąki
2 łyżki mąki ziemniaczanej
2 łyżki cukru
1 łyżka kakao
3/4 kostki masła

Składniki na krem śmietanowy:
kubeczek śmietany kremówki 36%
250g serka mascarpone
1-2 łyżki cukru pudru

wykonanie:
Jajka ucierałam z cukrem do momentu uzyskania puszystej masy. Cały czas miksując, dodałam powoli olej, a następnie partiami mąkę, mleko, kakao i proszek do pieczenia.Wszystko wymieszałam na gładką masę, którą wylałam na wyłożoną papierem do pieczenia tortownicę. Ciasto piekłam około 40 minut w temperaturze 180 stopni. Po tym czasie sprawdziłam patyczkiem czy ciasto się upiekło. Wyjęłam z piekarnika i odstawiłam do ostygnięcia. W tym czasie przygotowałam krem do przełożenia. W garnku zagotowałam 3/4 porcji mleka. Do pozostałej części dodałam suche składniki i dokładnie wymieszałam. Do gotującego się mleka dodałam przygotowana mieszankę i mieszając gotowałam do momentu zgęstnienia. Odstawiłam do wystygnięcia. Masło zmiksowałam i porcjami dodawałam do niego powstały budyń czekoladowy i miksowałam do momentu połączenia składników w jednolitą masę. Ciasto podzieliłam na 2 części. Delikatnie nasączyłam ciasto, rozsmarowałam krem i przykryłam drugim blatem. Śmietanę ubiłam z cukrem i porcjami dodawałam serek. Chwilę wszystko razem mieszałam. Podzieliłam na 4 porcje, do 3 z nich dodałam barwnik spożywczy w żelu Wilton i udekorowałam ciasto.

poniedziałek, 16 marca 2015

Zielono mi

Kupiłam sobie paczkę jarmużu i tak zastanawiałam się co by z tego zrobić. Spróbowałam jednego liścia - taki trochę twardawy, ale całkiem całkiem, można by na kanapkę zamiast sałaty położyć. Jednak postanowiłam zrobić sobie koktajl. I tak dodałam banana, pomarańczę i cytrynę. Wyszło przepyszne. Takie lekko kwaskowate - tak jak lubię. Chyba będę częściej sobie robiła takie koktajle.

Koktajl z jarmużu
składniki na 1 porcję:
2 garści jarmużu
1 banan
sok z 1 pomarańczy
sok z połowy cytryny

Wykonanie:
Wszystkie składniki wrzuciłam do wysokiego naczynia i  zblendowałam. Przelałam do szklanki i udekorowałam jarmużem.

niedziela, 15 marca 2015

Szefowa kuchni poleca...

W ferworze nadrabiania zaległości trochę zgłodniałam. Dlatego też postanowiłam na obiad przygotować zupę a'la krupnik.Oczywiście jak to ja dodałam sporo przypraw indyjskich, ale zupa wyszła znakomita, a przynajmniej tak mi się wydaje, bo mój syn po zjedzeniu dwóch talerzy zupy, oznajmił: "Mamo, ta zupa jest jeszcze lepsza niż babci". Co oznacza, że musiała być dobra, bo babci zupy zawsze były na pierwszym miejscu :)


Zupa a'la krupnik

składniki:
1 marchewka
kawałek selera
1/2 pietruszki
kawałek pora
0,5 kg mięsa - ja miałam łopatkę wieprzową
1 łyżeczka soli
2 liście laurowe
4 ziarna ziela angielskiego
5-6 ziaren pieprzu
1/2 łyżeczki wędzonej ostrej papryki
1/2 łyżeczka garam masali
3 ziemniaki
3/4 szklanki kaszy pęczak
1-2 łyżki oleju

wykonanie:
Włoszczyznę obrałam, umyłam i starłam na dużych oczkach tarki, pora pokroiłam w półplasterki. Mięso opłukałam i pokroiłam w około centymetrową kostkę. W garnku rozgrzałam olej. Dodałam mięso i chwilę smażyłam. Dodałam startą włoszczyznę, zamieszałam. Dorzuciłam wszystkie przyprawy i zalałam wszystko 2 litrami wody. Ziemniaki obrałam i pokroiłam w kostkę, kaszę przepłukałam i dodałam do garnka. Wszystko razem gotowałam około 30-40 minut od czasu do czasu mieszając.


sobota, 14 marca 2015

SAL u Sylwii - odsłona druga

Jak już wspomniałam wcześniej powoli zaczynam nadrabiać zaległości. Niestety nie udało mi się wyhaftować lutowej muffinki do końca lutego, ale cóż siła wyższa. Opóźnienie tylko trzy dni, więc gdyby luty miał 31 dni to bym się wyrobiła :) A oto i lutowa muffinka w całej okazałości.
 I jeszcze obydwie muffinki.
Otrzymałam już od Sylwii wzór kolejnej babeczki i jestem w trakcie jej wyszywania. Ale o tym będzie w jednym z kolejnych postów.

piątek, 13 marca 2015

Kalendarzowo z Lizzie Kate - 1

Z tego całego zamieszania zapomniałam wrzucić styczniowy obrazek z SAL-u Kalendarzowo z Lizzie Kate. Już się poprawiam. Miałam do wyboru trzy obrazki. Wyszyłam taki.

Choć w planach miałam zamiar wyszyć wszystkie trzy. Niestety czas zweryfikował moje plany i udało mi się wyhaftować tylko jeden. Dlaczego wybrałam taki? No cóż okazało się, że dość szybko się go haftuje i akurat miałam takie kolory, jakie były potrzebne do jego stworzenia.
W lutym poszłam za ciosem i też wyszyłam obrazek z tej serii.
Spodobały mi się w takim zestawieniu i postanowiłam, że dorzucę do tego jeszcze marcowy do kompletu i zrobię zakładkę do książki - taką kwartalną :D

czwartek, 12 marca 2015

Kalendarzowy SAL u Kasi - odsłona druga

Niestety w tym SAL-u też nie udało mi się wyrobić w czasie. Ale powoli nadganiam i mam nadzieję, że do końca marca uda mi się wyhaftować zarówno lutowy kwiatek, jak i marcowy. I będę mogła z nich zrobić zakładkę.
A tak wyglądaj razem styczniowy i lutowy kwiatek.
Teraz czekam na marcowy wzór.

piątek, 6 marca 2015

Pora się ogarnąć

Trochę czasu tu nie zaglądałam i porobiły mi się zaległości. I teraz zastanawiam się od czego by tu zacząć, by te zaległości jak najszybciej odrobić.
Po pierwsze - można powiedzieć, że przeprowadzka dobiegła końca i na reszcie mam trochę więcej czasu na przyjemności, bo tak to do tej pory ganiałam jak kot z pęcherzem po sklepach, kupowałam różne rzeczy, które mimo małych rozmiarów okazywały się równie ważne jak meble :). Potem trzeba było w końcu zabrać się za rozpakowywanie wszystkich klamotów. Kto by pomyślał, że tyle tego zachomikowałam. Część poszła już na półki w szafkach, część do wyrzucenia, a część (w szczególności dokumentacja różnego typu) czeka na lepszy okres i dokładną selekcję na takie, które muszą zostać w domu i na takie, które spokojnie mogą trafić do pieca jako podpałka :).
Po drugie - przez ten przeprowadzkowy galimatias nie udało mi się w terminie wykonać kilku haftów i teraz to nadrabiam. Na pierwszy ogień poszedł obrazek "Wesoła kompania" z grudniowego numeru Igłą Malowane.

Wyszywam go dla dzieciaczków koleżanki. Ponieważ wzór mam w wersji papierowej, to wyszywam go przeważnie jak idę do mamy na kawę i pogaduchy, bo wtedy mogę sobie spokojnie powyszywać.
Pozostałe wzory, które obecnie wyszywam, mam w wersji elektronicznej, więc nie zawsze mogę je haftować.
Dość opornie mi to idzie, ale jednak widać postępy :)